Witamy

w Il Tartufo

Po włosku Tartufo to trufla i dania z truflą serwujemy, ale włoscy nie jesteśmy. Jesteśmy Brasserią, której korzenie są francuskie. Brasseria to nie restauracja, to lokal, gdzie w luźnej atmosferze można napić się piwa, kawy, czy zjeść coś z celowo zakładanej krótkiej karty dań. Nazwa Tartufo jest żartobliwym, kulinarnym nawiązaniem do Teatru, którego architektonicznie i z szacunku do sztuki stanowimy integralną część. Francja, Świętoszek, Trufla, Teatr… Nazwanie Brasserie tytułem sztuki Moliera – Le Tartuffe byłoby zbyt oczywiste, woleliśmy tę kulinarną wersję Świętoszka, bo i do swojej świętości podchodzimy z dystansem i ze śmiechem. Jesteśmy Tartufo, ale nigdy nie byliśmy Świętoszkami, podobnie, jak nie byliśmy i nie będziemy nadętą restauracją pod krawatem, żeby cytując klasyka Bareję: „klient był mniej awanturujący się”. Brasseria to nie katedra. Tu się jada, tu się pije.

Głębiej w garnkach

une cuisine variée

To wybrane dania wspaniałych przyjaźni z sommelierami i kucharzami francuskimi, włoskimi, greckimi. Nie jesteśmy francuscy czy włoscy, jesteśmy zjednoczeni w różnorodności. W Variété tkwi siła smaku. Ludwik Lewin w Podróżach po Stołach Francji napisał, że ponoć istnieją tylko dwie kuchnie - francuska i chińska, a reszta to eksperymenty. 3o lat szukaliśmy tych eksperymentów po świecie i wrzuciliśmy je do karty. Każde danie kucharz tworzy od podstaw, zawsze to chwilę trwa. Czas oczekiwania - trzy lata. Najbliższy Mc Donald's jest w CH Solaris.

Piano Bar

Muzyka na żywo

Ponoć jazzu słucha się dlatego, że jest Miles Davis i Krzysztof Komeda. Proszę nasz nie pytać, za co my pokochaliśmy jazz, nie wiemy, ale nie wyobrażamy sobie, żeby w Tartufo go nie było!
Subtelna, nienachalna muzyka, której nie trzeba przekrzykiwać, doskonałe wina, wyśmienite alkohole i kuchnia. Kompozycja idealna.

Muzyka na żywo, piano bar. Zapraszamy w każdy piątek, w każdą sobotę. Bądź na bieżąco! Szczegółowe informacje znajdziesz zawsze na facebook'u .

Tylko we Lwowie

ambasador j.A. Baczewski

„Kiedy stanęło się pod wieżą Baczewskiego [zbudowaną ze szklanych butelek], można było obudzić echo śpiące w przestrzeni; klaśnięcie w dłonie, jeżeli dość silne, powtarzało się cztery, pięć, a nawet sześć razy, podobnie jak każdy okrzyk". Tyle Stanisław Lem o pawilonie Baczewskiego na Targach Wschodnich. Jest coś metafizycznego w ulotnej tęsknocie za Kresami, której ulegali wybitni literaci. Tartufo sentyment ogarnia literatkami. Nigdy nie mieliśmy wątpliwości, że to będzie jedyna, najlepsza polska, lwowska wódka, którą będziemy podawać gościom. Historia obeszła się ze Lwowem okrutnie, dziś Baczewski produkowany jest gdzie indziej, ale Spiritus - duch - pozostał. Receptury pozostały. Sentyment pozostał. Jakość nie zna kompromisu.